Niezwykły dokument z czasów wojny i tajnych kompletów, a jednocześnie intrygująca zagadka. Kim był Czesław Bajer, piętnastolatek, który rozpoczął naukę w Poniatówce w czasie okupacji? Jaka jest jego historia. W jaki sposób brulion w tak dobrym stanie przetrwał do dziś w mieście, które uległo niemal całkowitemu zniszczeniu? Na te pytania próbuje odpowiedzieć autorka publikacji, nauczycielka języka polskiego V Liceum im. Księcia Józefa Poniatowskiego, prof. Joanna Zaremba.
Na pierwszy rzut oka praca dokumentacyjna “Zeszyt Czesława Bajera” Joanny Zaremby jawi się jako tekst uporządkowany i klarowny, o zwartej, dobrze przemyślanej kompozycji, stylu jasnym i precyzyjnym, powściągliwym, oszczędnym – miejscami wręcz protokolarnym (w pozytywnym tego słowa znaczeniu!), bez emfazy. Chciałoby się rzec, nie ma tu ani jednego zbędnego słowa. Widać tu prof. Zarembę jako dojrzałą badaczkę-narratorkę, ważącą każde słowo i świadomą odpowiedzialności za nie. Wychodząc w swojej pracy od artefaktu – szkolnego zeszytu Czesława Bajera zapisywanego w latach 1941-1942 – daje świadectwo skrystalizowanej świadomości metodologicznej. Choć autorka nie powołuje się bezpośrednio na pracę Bjørnara Olsena “W obronie rzeczy”, czujemy, że patronuje jej w istocie ta strategia badawcza. Co więcej – Zaremba wypracowuje tu własny, wpisany w tradycję mikrohistorii, biografizmu lokalnego i nowego historyzmu model cyberarcheologii, rekonstruując – na podstawie wielotygodniowych kwerend w bibliotekach i archiwach cyfrowych (i nie tylko cyfrowych) – dzieje sagi Bajerów i nie bojąc się stawiać pytań otwartych o nieznane losy rodziny. Przydaje to pracy literackiego nerwu i pozwala spojrzeć na książkę jak na sagę rodzinną z wątkiem detektywistycznym oraz narratorem-detektywem. Autorka wie, że każdy szczegół ma znaczenie, perfekcyjnie porusza się w sieci wzajemnie oświetlających się i roztaczających perspektywę “na całość bytu” intertekstów – w tym pierwszorzędnie samodzielnie opracowanych edytorsko wyjątków z korespondencji rodzinnej, dokumentów archiwalnych, szczegółów topograficznych. Cieszy jeszcze inna właściwość pracy – obecność autora i horyzontu jego doświadczenia w dziele (ograniczona nie tylko do podziękowań) – a więc idący z duchem czasu wyraz pokornej zgody na to, że w humanistyce nigdy nie uzyskamy warunków sterylnego laboratoryjnych, a „brudne rękawiczki” – jak to nierzadko już miało miejsce w historii nauki, zwłaszcza w medycynie – stają się odczynnikiem, bez którego nie mielibyśmy rewolucyjnych odkryć czy spektakularnych uzdrowień. Od zeszytu do rodziny. Od rzeczy do mikropowieści. Od “laboratoryjnego chłodu” po czułość narratora. Polecam!
(z rec. prof. Karola Jaworskiego)
Więcej informacji o tej publikacji dostępne na stronie https://vlo.edu.pl/starsze-aktualnosci/czeslaw-bajer-zeszyt/