Obóz integracyjny klas pierwszych

W trzecim tygodniu września odbył się obóz integracyjny klas 1A i 1E. Te pięć intensywnych dni spędziliśmy na Suwalszczyźnie, w miejscowości Gawrych Ruda, nieopodal jeziora Wigry.


Zaraz po przybyciu na miejsce, zjedzeniu obiadu i przydzieleniu kwater, udaliśmy się na pierwszy spacer po okolicy, aby poznać położenie naszego ośrodka „Zatoka Uklei”. Do naszej dyspozycji były ogromne tereny zielone oraz obiekty sportowe i rekreacyjne. W związku z tym często spędzaliśmy aktywnie czas, grając w gry zespołowe, czy – mowa tu o osobach szczególnie ambitnych… – ćwicząc na porannych „rozruchach” z panią wicedyrektor i nauczycielką wychowania fizycznego Pauliną Wagner-Dziewulską.

Wybraliśmy się na wycieczkę rowerową w otoczeniu tych malowniczych krajobrazów, udaliśmy się do Muzeum Jeziora Wigry w Wigierskim Parku Narodowym, w którym dowiedzieliśmy się o miejscu naszego pobytu w kontekście geograficznym. Znacznie pomogło nam to na zajęciach z tego przedmiotu, na których rysowaliśmy plan batymetryczny jeziora. Mieliśmy także lekcje podstaw debatowania, na których odgrywaliśmy scenki związane z sentencjami cenionych filozofów oraz lekcje języka polskiego, na których pisaliśmy nowele w ramach naszej klasowej Dekameroniady. Grupowa praca przy tych ciekawych projektach niewątpliwie pomogła nam w integracji, angażując nas nie tylko podczas zajęć, ale również w czasie wolnym.

Integralną częścią naszych apeli wieczornych, podczas których podsumowywaliśmy każdy dzień wyjazdu, było wspólne śpiewanie hymnu szkoły oraz tańczenie belgijki. Dzięki tym tradycyjnym poniatówkowym aktywnościom szybko udzielił się nam duch szkoły.  

Lekcja sądowa

W środę 20 listopada uczennice oraz uczniowie klasy 2a udali się do Sądu Okręgowego w Warszawie i jako słuchacze brali udział w rozprawie karnej, której przedmiotem jest pobicie ze skutkiem śmiertelnym – proces nie został jeszcze zakończony. Wycieczka miała charakter edukacyjny. Jeszcze zanim rozpoczął się proces, mogliśmy wysłuchać sędziego prowadzącego rozprawę, który opowiedział nam o polskim systemie sądownictwa i szczegółach zbrodni – przedmiotu sprawy. Arbiter zaczął od wytłumaczenia konstytucyjnych zasad funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości (niezawisłość sądów, nieusuwalność i apolityczność sędziów), zakończył szczegółami na temat procesu – rozprawa z tego dnia miała poruszać jedynie kwestie formalne. Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy dowiedzieliśmy się o tym, że do sądu przybył poszukiwany od pół roku jedyny świadek incydentu. Rozprawa przyjęła więc inny tok, niż wcześniej zakładaliśmy, najistotniejszym elementem środowego procesu stały się zeznania postronnego. Przesłuchanie trwało około dwóch godzin, dzięki zeznaniom sądowi udało się ustalić, co stało się w dniu bójki, a dokładnie, kto był inicjatorem sytuacji prowadzącej do śmierci. Dalszą część rozprawy sędzia wyznaczył na trzynastego stycznia następnego roku, w której udział – niezmiennie w roli słuchaczek i słuchaczy – będą mogły oraz mogli wziąć udział uczennice oraz uczniowie klasy 2a.
Po zakończeniu procesu wciąż czuliśmy atmosferę, jaka panowała na sali rozpraw. Tego dnia na godzinie wychowawczej przeanalizowaliśmy najbardziej istotne elementy wypowiedzi świadka, zwróciliśmy uwagę na różnice społeczne między reprezentantami oraz reprezentantkami władzy sądowniczej a osobach biorących udział w rozprawie. Wszyscy ze zniecierpliwieniem oczekujemy tego, jak potoczą się rozprawa i los oskarżonego.
Mikołaj Petryga, kl. 2A

Wycieczka klasy 1Ag i 2A do Supraśla

Wycieczka klasy 1A i 2A do Supraśla

 

3 października klasa 1 społeczna wraz z klasą 2 A udały się na pierwszą wycieczkę. Był to  dwudniowy wyjazd do Supraśla. Z początku senni uczestnicy autokarowej podróży, gdy tylko dotarliśmy do Tykocina, byliśmy pełni energii. To było czuć w powietrzu – naszą gotowość do działania i pragnienie wiedzy. Zostaliśmy podzieleni klasami na dwie grupy, każda z nich udała się na inną część warsztatów. Klasa 1 A rozpoczęła swoją wycieczkę od organizowanych w tykocińskiej synagodze warsztatów „Od kołyski aż po grób. O zwyczajach ważnych dla kultury żydowskiej”. Świątynia wybudowana została w 1642 roku, cudem udało się jej przetrwać okres niemieckiej okupacji, pełen zbrodni popełnionych na tutejszej ludności żydowskiej. Na początku XX w. Żydzi stanowili oni prawie 50% społeczności Tykocina. Przewodniczka przybliżyła nam również życie wyznawców judaizmu, ich zwyczaje, tradycje i święta, niektóre z nich były nam znane, a o niektórych faktach usłyszeliśmy po raz pierwszy. Druga grupa w tym czasie udała się do Muzeum Kultury Żydowskiej, w którym poznała historię Tykocina. Dowiedzieliśmy się, że w latach swojej świetności miał on ogromne znaczenie dla północno-wschodniego regionu. Po skończonych warsztatach grupy wymieniły się, by każda z nich mogła poznać całość historii. Następnie przejechaliśmy autokarem do Supraśla, gdzie – szczęśliwi w związku z dotarciem do naszego celu podróży, wspólnie odśpiewaliśmy hymn naszej szkoły. To było duże przeżycie, ofiarowaliśmy Ziemi Supraskiej cząstkę Poniatówki.

Kolejnym punktem naszej wycieczki było zwiedzanie Muzeum Ikon. Byliśmy pod wrażeniem zebranej tam kolekcji, która liczy obecnie prawie 1400 egzemplarzy, z czego tylko ok. 400 mieliśmy okazję podziwiać na ekspozycjach. Muzeum charakteryzowało się niezwykłym klimatem, a opowiadaniom przewodników towarzyszyły efekty świetlne oraz dźwiękowe, które uwydatniły opowiadane przez nich historie i pomogły nam lepiej wczuć się w czasy powstania danych ikon. Gwóźdź programu był jednak dopiero przed nami… Wierszalin! Klasa 2A pamiętała jeszcze zeszłoroczny wyjazd do Gardzienic i zastanawiała się, jak bardzo będą do siebie zbliżone koncepcje sceniczne. Teorii było wiele, więc kiedy już zasiedliśmy na widowni, wystarczyło niewiele, byśmy zostali oczarowani „Dziadami. Nocą 1”. Aktorzy, można powiedzieć, zatarli przed nami granice między sacrum a profanum. Byli naszymi przewodnikami po świecie stworzonym przez Mickiewicza. Tamtej nocy, wszyscy obecni w sali teatralnej osiągnęli katharsis – gdy na zakończenie zgasło światło, wszyscy siedzieli nadal w ciszy i osłupieniu, wciąż żyjąc tym, co przed chwilą wydarzyło się na scenie. To było wstrząsające i przenikające duszę doświadczenie. Kiedy aktorzy wrócili na scenę, nie musieli długo czekać na oklaski.

Po krótkiej przerwie wróciliśmy na swoje miejsca i naszym oczom ukazali się zupełnie inni ludzie. Poznawaliśmy twarze artystów, jednak musieliśmy przetrzeć oczy ze zdumienia, że to nadal Ci sami ludzie. Przed nami na krzesłach zasiedli: Rafał Gąsowski (Gustaw), Dariusz Matys (Ksiądz), Katarzyna Wolak, Monika Kwiatkowska, Adam Milewski (Dzieci) oraz Piotr Tomaszuk (Guślarz oraz reżyser). To był moment na nasze pytania do twórców. Na początku jeszcze przez jakiś czas byliśmy zbyt oszołomieni, by swobodnie zaspakajać naszą ciekawość, jednak później pytania sypały się z każdej strony widowni.

Następnego dnia po śniadaniu pojechaliśmy do centrum Supraśla, gdzie podzieliliśmy się na trzy grupy. Kiedy pierwsza z nich odkrywała swoje artystyczne „ja”, dwie pozostałe zwiedzały miasto. Profesor Magdalena Frąckiewicz-Wiśnioch podzieliła się z nami swoją wiedzą dotyczącą historii Supraśla, w ciekawy sposób angażując uczniów w tę plenerową prelekcję. Dla każdej z grup przyszedł czas na warsztaty teatralne „Maska. Twarz aktora”, które poprowadziły panie Katarzyna Wolak oraz Monika Kwiatkowska. Dzięki nim poznaliśmy historię masek teatralnych oraz dowiedzieliśmy się, co stoi za sukcesem dobrego aktora teatralnego. Posiedliśmy „tajemną” wiedzę zakotwiczania naszych części ciała i poruszania się w taki sposób, by bez wydawania komunikatów słownych wszyscy znali nasze intencje. Było to dla nas niesamowite przeżycie, nie tylko ze względu na to, że każdy z nas poczuł się wtedy aktorem, ale również dlatego, że warsztaty odbywały się na scenie, na której poprzedniego wieczora mogliśmy obserwować profesjonalną grę aktorską naszych mentorek.

Ostatnim punktem naszej wycieczki był meczet w Kruszynianach. Dla większości z nas była to pierwsza taka okazja, by od środka poznać islamskie zwyczaje opowiedziane przez rodowitego Tatara, który jest również Polakiem. Byliśmy zafascynowani nie tylko samym wyglądem meczetu, ale i jego historią oraz religijnymi wydarzeniami, które się w nim odbywają. To była jedyna taka okazja poznać kulturę, która wydaje się zawsze tak odległa, a tymczasem jest bliżej, niż mogliśmy się spodziewać.

Po odwiedzeniu kruszyńskiego cmentarza oraz muzeum wyruszyliśmy w drogę powrotną do Warszawy. Droga minęła szybko, ponieważ – jak się okazało –dwa dni wystarczyły, by obie klasy społeczne porządnie się zintegrowały. Ten wyjazd stał się zapewne początkiem wielu przyjaźni, które zostaną z nami na lata. Ten pełen wrażeń wyjazd nie odbyłby się bez pomocy naszych nauczycielek. Dziękujemy pani prof. Katarzynie Dziewańskiej-Kowalczyk, pani prof. Anecie Haponiuk, pani prof. Katarzynie Kozielskiej oraz pani prof. Magdalenie Frąckiewicz-Wiśnioch.

Autorką relacji jest Julia Senator z klasy 2A

 

Zdjęcia – Jan Piszczatowski kl. 2A

 

Chemiczny Obóz Olimpijski w Broku

W dniach 15–21.09.2019 odbył się obóz olimpijski z chemii. W ośrodku “Nadrzecze” w Broku nad Bugiem 27 uczniów (w tym 24 z V LO) pod opieką dyr. Krzysztofa Kuśmierczyka, prof. dr hab. inż. Michała Fedoryńskiego (Politechnika Warszawska), dr hab. inż. Aldony Zalewskiej (PW), dr Jadwigi Stachowicz, dr Joanny Krzeszczakowskiej oraz Macieja Kępczyńskiego (absolwenta VLO, olimpijczyka) codziennie zmagało się z zagadnieniami z różnych dziedzin chemii. W tym roku poruszane były zagadnienia chemii organicznej, budowy atomu, kompleksów, chemii analitycznej, krystalochemii, statyki i kinetyki chemicznej, spektroskopii mas, H-NMR, C-NMR oraz IR (te cztery tematy zostały przedstawione w formie prezentacji przez uczniów naszej szkoły), biochemii. Ośrodek, w którym stacjonowaliśmy, jest duży i dobrze wyposażony, usytuowany niemal nad brzegiem Bugu, stanowi – także dzięki profesjonalnej i miłej obsłudze oraz różnorodności posiłków – idealne miejsce do wypoczynku, ale jak się okazało, także do nauki. Oprócz chemii, uczniowie mieli okazję lepiej poznać siebie nawzajem (szczególnie podczas ogniska, które odbyło się w czwartek), przyrodę otaczającą ośrodek (za sprawą spacerów organizowanych przez K. Kuśmierczyka) oraz okoliczne, ciekawe obiekty sztuki sakralnej (architektoniczne i rękodzielnicze). Uwieńczeniem nauki było wykonanie wszystkich zadań obowiązkowych oraz wielu fakultatywnych z folderu 66OlChem…

 

(Fot. dyr. Krzysztof Kuśmierczyk)

Niektórych ścisłowców okoliczności obozu i wytężona praca umysłowa dodatkowo natchnęły poetycko, stąd wierszowana relacja, którą – tu publikujemy:   

To piętnastego dnia miesiąca dziewiątego,
Niedaleko naszego liceum świetnego,
Cały autokar uczniów, ludzi wielce zdolnych
Wyjechał uczyć się chemii technik tajemnych.

Do ośrodka zwanego Nadrzeczem przybyli,
Po wielu pokojach rozbiegli się i skryli.
Ale gdy wreszcie obiadu nastała pora,
Każdy z uczestników zmienił się w głodomora.

A gdy dobrą strawą wszyscy się posilili,
Wnet trudne zadania rozwiązywać zaczęli.
Kiedy przerazili się dziwacznych kompleksów,
To użyli prof Kuśmierczyka różnych tekstów.

Dzięki przeogromnej wiedzy na nie przelanej
Szybko wyzbyli się zagwozdki im zadanej.
Ale radość ta zaprawdę nie była długa,
Gdyż profesor Fedoryński do uczniów mruga.

Chce on z nich zrobić organików zapalonych,
Do wielce skomplikowanych syntez gotowych.
Chociaż plan, razem z tabelką był doskonały,
Lekcje doktor Zalewskiej go pokrzyżowały.

Chemia fizyczna także jest pasjonująca,
Chociaż srogie żniwa co roku zbierająca.
Pomoc Joanny Krzeszczakowskiej otrzymali,
Słowno-muzycznie zadania rozwiązywali.

Lecz stop! Czemu tylko o nauce jest mowa?
Gdzie jest obiecana im część wypoczynkowa?
Na ich szczęście, Chemik punkt ten dobrze pamięta,
Wyrusza na spacer, uczniom zdejmując pęta.

Po wycieczce na naukę dalszą nadszedł czas,
Temat wykładu to chyba spektroskopia mas.
Doktor Stachowicz chętnie im wszystkim pomogła,
Dzięki niej cała grupa lęki swe przemogła.

Ale czas niestety nieubłaganie płynie,
Już za chwilę obóz naukowy im minie.
Te kilka dni było krótkim mignięciem,
Czas pędzi jakby poganiany był zaklęciem.

Ponieważ wyjazd musi mieć widzialne skutki,
Dołączył Maciej Kępczyński na okres krótki.
Dzięki wiedzy z obozu i jego pomocy,
Zrobili zadania siedząc ostatniej nocy.

Sukces uczniów Poniatówki w Konkursie European Youth Debating Competition w Krakowie

Uczniowie V LO im. Księcia Józefa Poniatowskiego w dniu 21 maja 2019 r.  uczestniczyli w  konkursie debat Fundacji PlasticsEurope – EPCA  –  „Rethink, Reuse, Recycle: how would you shape a sustainable future with plastics and petrochemicals?”. Na reprezenatcję VLO składali się uczniowie klasy 1C, 1A i 2D.  Konkurs  w tym roku odbywał się Krakowie w Muzeum Armii Krajowej.

Organizatorami debaty są Europejskie Stowarzyszenie Producentów Petrochemikaliów (EPCA) oraz Stowaryzszenie Producentów Tworzyw sztucznych (PlasticsEurope), które organizują wspólnie debaty, aby  poszerzać wiedzę uczniów w Europie  w zakresie wykorzystania tworzyw sztucznych i petrochemikaliów w gospodarce odwołującej się do idei zrównoważonego rozwoju.  W tym roku odbyła się IV edycja konkursu European Youth Debating Competition,  na którą składa się cykl debat młodzieżowych organizowanych w siedmiu krajach Europy. Zwycięzcy tegorocznego polskiego finału konkursu wezmą udział w początkach października 2019 roku w debacie finałowej podczas Jubileuszowego Spotkania Rocznego EPCA w Berlinie.

Jury wysoko oceniło występ dwójki debiutantów z naszej szkoły, którzy zajęli czołowe miejsca w polskim finale konkursu:

Kamil Petryczkiewicz kl. 1C – I miejsce
Maja Cortinovis kl. 1A – II miejsce

Nasi laureaci, który debatowali w języku angielskim o zrównoważonym rozwoju,  będą reprezentować polskich uczniów w debacie finałowej konkursu w Berlinie.

Ponadto wielu innych uczniów naszej szkoły również zanotowało udany występ.

Opiekę merytoryczną nad debatantami sprawował Pan Piotr Matuszewski, opiekun koła debat oksfordzkich w Poniatówce. Ponadto opiekę nad uczestnikami wyjazdu sprawowała także Pani Katarzyna Grącka.

Laureatom gratulujemy i życzymy sukcesów na finale konkursu w Berlinie.

Chemiczny obóz olimpijski – Pieczarki 2018

                        Sprawozdanie z chemicznego obozu olimpijskiego (Pieczarki 2018)

 

Tegoroczny obóz dla przygotowujących się do udziału w 65. Olimpiadzie Chemicznej okazał się dla wszystkich uczestników czasem niezwykle intensywnej pracy, a zarazem szansą na współpracę z ludźmi podzielającymi ich zamiłowanie do chemii. W ciągu sześciu dni – od siedemnastego do dwudziestego drugiego września – bardzo dużo działo się i na zajęciach, i pomiędzy nimi.

W poniedziałek rano spotkaliśmy się z opiekunami i wykładowcami na Placu Bankowym, by stamtąd odbyć kilkugodzinną podróż do jakże urokliwego miejsca przeznaczenia. Po przyjeździe do Pieczarek, posileniu się obiadem i rozpakowaniu walizek rozpoczęły się pierwsze zajęcia. Uczestników podzielono według stopnia zaawansowania na dwie grupy, z których jedna przystąpiła do wnikania w tajniki kinetyki chemicznej, druga zaś wysłuchała pierwszego wykładu prof. Michała Fedoryńskiego na temat chemii organicznej. Po kolacji natomiast skupiliśmy się na zrozumieniu podstaw spektrometrii masowej.

Wtorkowe zajęcia wyznaczyły – naprawdę szybkie – tempo pracy na kolejne kilka dni, a nasze umysły bez reszty pochłonęła chemia. Wśród wykładów dotyczących chemii organicznej prof. Fedoryńskiego oraz teorii orbitali molekularnych, prowadzonych przez dr Aldonę Zalewską, rozwiązywania zadań z równowag jonowych z p. Krzysztofem Kuśmierczykiem i naszych ulubionych wieczornych zajęć z technik spektroskopowych – tym razem wytężaliśmy umysły przy odczytywaniu wykresów widma NMR – musieliśmy jeszcze znaleźć czas na zastanowienie się nad obowiązkowymi zadaniami wstępnymi z folderu olimpiady. A to był dopiero początek pracy!

W środę do tematów naszych chemicznych rozważań dołączyły elektrochemia oraz rentgenografia strukturalna, którą poprowadzili nasi absolwenci – Maciek Kępczyński i Michał Zalewski. Ta część sprawiła naszym już z lekka  oszołomionym ilością informacji mózgom niemały kłopot. W międzyczasie zaznajomiliśmy się też nieco z geometrią drobin chemicznych wyłożoną przez dr A. Zalewską, a po kolacji – ze spektroskopią IR. W wirze nauki nie zapomnieliśmy jednak o odrobinie integracji – spacery nad jezioro, rozmowy we wszystkich znanych uczestnikom językach i partyjki brydża pozwoliły nam nieco odsapnąć… i, oczywiście, wspólnie pogłowić się nad zadaniami etapu wstępnego.

Czwartek przyniósł jednak trochę odpoczynku. Po zajęciach (związki kompleksowe i organika) wraz z p. Ignacym Stępińskim wypłynęliśmy na jezioro kajakami i rowerami wodnymi, by zażyć nieco słońca, które przygrzewało od początku obozu. Style pływania były bardzo zróżnicowane – niektórzy dosiadali kajaków wzorem Indian, inni pokonywali fale na stojąco, jak weneccy gondolierzy, a jeszcze inni postanowili płynąć obok załadowanych po brzegi rowerów wodnych. Nie zabrakło okazji do śmiechu i robienia zdjęć, z których kilka zgłoszono później do tradycyjnego konkursu na najlepsze ujęcie. Po półtoragodzinnych zajęciach z teorii i zasad oraz kolacji wyruszyliśmy, by rozpalić ognisko, przy którym zasiedliśmy wraz z uczniami klasy 1c. Na tańcach (między innymi nieśmiertelnej belgijce), śpiewie z gitarą i pieczeniu kiełbasek upłynęło nam kolejne kilka godzin.

W piątek widać już było zmęczenie, ale wytrwale pogłębialiśmy wiedzę, i tak na ostatnich wykładach z chemii organicznej i drobin kompleksowych oraz rentgenografii (tym razem poszło bardziej gładko) upłynął nam kolejny dzień. Wieczorem natomiast spotkaliśmy się z p. Kuśmierczykiem w świetlicy na jak najstaranniejszym (i najbardziej poprawnym!) przygotowaniu rozwiązań zadań z folderu olimpiady oraz rozstrzygnięciu konkursu fotograficznego. Wygrał Janek Kozak ze swoją pomysłową adaptacją sławnej sceny z „Titanica”. Kiedy wszystkie kartki z rozwiązaniami były już równiutko poukładane na biurku, przystąpiliśmy do maratonu zadań olimpijskich. Prezentowana przez nas wytrzymałość była różna, ale najwytrwalsi pracowali nad zadaniami aż do pierwszej trzydzieści.

Maraton nie przeszedł jednak bez echa, a zarwana noc znacząco odbiła się na naszej kondycji umysłowej. Przez sobotnie poranne zajęcia przebrnęliśmy z niejakim trudem, choć staraliśmy się ze wszystkich sił, by coś jeszcze przerobić. W końcu zmęczenie wzięło górę i, oddelegowani do odpowiednich miejsc, zajęliśmy się sprzątaniem świetlic, kapitanatu i doprowadzaniem do ładu naszych pokojów. Po spożyciu ostatniego na tym obozie obiadu i serdecznych podziękowaniach dla wykładowców, opiekunów i pań kucharek, obładowani walizkami załadowaliśmy się na pokład autobusu i wyruszyliśmy w podróż powrotną do Warszawy. Obóz zakończył się około godziny 18:00 na Placu Bankowym.

Obóz olimpijski był dla nas wspaniałą przygodą, ale pokazał nam również, ile jeszcze musimy się nauczyć. Z Pieczarek wróciliśmy zmęczeni, ale i zadowoleni oraz pełni zapału do dalszej pracy – bo przecież wszyscy wiemy, że jest o co walczyć!

                                                                                             

Opracowała: Magdalena Sobiech z klasy 2D

 

Autorem zdjęć jest Pan Krzysztof Kuśmierczyk

 

 

Obóz integracyjno-naukowy klas 1A i 1B – Pieczarki 2018

Ostatniej niedzieli (9.09.2018 r.) ze słonecznych Pieczarek wróciliśmy: dumni uczniowie klas – 1a (społecznej) i 1b (matematyczno-fizycznej). Obóz integracyjny pierwszego dnia szkoły, z początku wydawał się skokiem na głęboką wodę dla prawie nieznających się jeszcze uczniów, ale na szczęście już kiedy wsiadaliśmy do autokaru, nawiązała się w naszej klasie pewna nić porozumienia. Tę więź ostatecznie przypieczętowaliśmy czekając solidarnie na postoju w kilkudziesięcioosobowej kolejce do jednej toalety.

Kiedy dotarliśmy do Pieczarek, czekało nas miłe zaskoczenie. Ostrzegano nas przed „spartańskimi warunkami”, a ośrodek okazał się świetny. Grafik zajęć wydawał się  bardzo napięty, nie wiedzieliśmy, gdzie w tym wszystkim znajdzie się miejsce na integrację, ale z czasem  uelastycznił się i pomiędzy lekcjami znajdowaliśmy czas, żeby po prostu BYĆ ze sobą i spróbować powoli nawzajem odkrywać się. Chcieliśmy, żeby nasz wspólny początek był po prostu dla wszystkich przyjemny, abyśmy mogli zachować dobre wspomnienia.

Działo się wiele.

Na zajęciach zaczęliśmy od nauki historii i śpiewania hymnu szkoły, przeszliśmy przez o zróżnicowane zajęcia, jak na przykład: siatkówka, grzeczność, opowieści, EDB, sztuka filmowa, wiele rozmów i dyskusji lub zwykłe wylegiwanie się na plaży, a skończyliśmy na kompletnie niespodziewanych jak na przykład Tai chi, podczas którego każdy miał okazję poznać zupełnie nowy rodzaj aktywności, a później przejść próbę osiągnięcia wewnętrznego spokoju, medytując grupowo w deszczu… Braliśmy też udział w  grze terenowej, której poziom podważył zarówno intelekt jak i sprawność fizyczną nawet najbardziej biegłych uczniów w naszych klasach.

Mimo tych wszystkich aktywności nie traciliśmy energii. W czasie przerw spotykaliśmy się na wspólnym śpiewaniu. Zauważyłam, że uczniowie Poniatówki są najbardziej muzykalną i wygadaną grupą ludzi, jaką kiedykolwiek poznałam. Na obozie miałam wrażenie, że niektórzy działają w myśl zasady: po co mam mówić, jeżeli mogę w tym czasie śpiewać, tańczyć lub grać na gitarze? Przy okazji w ciągu naszego pobytu zaliczyliśmy wszystkie możliwe gry integracyjne (włącznie z turniejem w papier kamień nożyce), co zawdzięczamy silnej grupie harcerzy w naszej klasie i ich niekończącym się propozycjom. Udało się nam świętować podwójne urodziny, zjeść tonę chałki i pączków (za których zapewnienie dziękujemy, bo zdecydowanie nie chodziliśmy głodni!), przeżyć tydzień bez kofeiny, posłuchać dźwiękonaśladownictwa delfina i dzwonka szkolnego (który, o ironio!, wydawał się wtedy taki zabawny), odtańczyć trylion razy belgijkę, która jak wiadomo jest dla grupy nieśmiałych ludzi najbardziej integrującym tańcem, ponieważ zmienia się partnera co kilka sekund sekund.

Lecz wszystko, co dobre, z czasem się kończy i tak też było z naszym wyjazdem, w czasie którego nie do końca docierało do nas, że jesteśmy ze swoja nową klasą. Z tego, co słyszałam od innych, wiele osób czuło się raczej, jakby wracali z wakacyjnych kolonii, po których przychodzi czas na pożegnanie. Jednak dla nas wszystkich jest to dopiero początek znajomości i przecieranie szlaków, czekają nas jeszcze trzy wspólne lata w Poniatówce i (mam nadzieję) wiele innych wyjazdów.

Podejrzewam, że powrót do Warszawy znad mazurskich, pięknych jezior sprowadził nas wszystkich na ziemię. Wstawanie o świcie nie jest już tak kuszącą perspektywą, kiedy nie biegnie się na poranny rozruch. Zamiast tego czeka wszystkich wpychanie się do zatłoczonego autobusu, pociągu czy innego podmiejskiego środka transportu, żeby o 8:15 być zwartym i gotowym do zgłębiania wiedzy. Jednak myślę, że kiedy przyjdzie zima i podczas ostatnich lekcji będzie równie ciemno jak w środku nocy, ktoś wyjrzy za okno, przypomni sobie ciepły wrześniowy wieczór na mazurach, gwiazdy na niebie, fascynujące rozmowy i bliskość innych ludzi, uśmiechnie się na tę myśl i już zawsze będziemy pamiętać, jak to wszystko się między nami zaczęło.

Zosia Dukała  kl. 1A 

Notatkę sprawdziła Pani K. Kozielska